wtorek, 2 września 2014

Historyk-Arschloch, suchary i pieczenie urodzinowego tortu dla Leny

Hallo!
Dzisiaj rozpoczęłam lekcje od BG (cokolwiek to nie znaczy. po naszemu: plastyka). Było małe zamieszanie bo klasa dzieli się na grupę muzyczną, plastyczną i drugą plastyczną. Musiałam iść do drugiej grupy (a szkoda, bo nauczycielka, dość starszawa już pani, była MEGA MIŁA i nieźle śmigała po angielsku) bo nie było dla mnie miejsca. Moja nauczycielka uczy moją klasę od 2 tygodni i nie mówi zbyt wiele po angielsku D:
Sala od BG
Biologii uczy naj NAJMILSZA NAUCZYCIELKA NA ŚWIECIE, I SHIT YOU NOT. Jest SUPERMIŁA i dużo się śmieje i ŁAAAAA
Przemycony footage z sali do biologii
*ahem* Najlepiej mi szło na angielskim bo wreszcie wszystko rozumiałam! XD Pani witając się ze mną uścisnęła mi rękę tak mocno, że nadal mam takie dziwne uczucie w ręce
No i najważniejsze: pan z historii czyli NIEŚMIERTELNY ARSCHLOCH! Na początku lekcji koleżanka z którą siedziałam (whatshername) zwróciła się do mnie z pytaniem czy znam jakieś przekleństwa po niemiecku. Odparłam, że tak, na przykład Arschloch. "Gut" - odparła. "Er ist ein Arschloch"
Mister Dupek okazał się #typowymhistorykiem czyli opieprzał kogo popadnie że nie mają książki, mówił coś uśmiechając się z przekąsem (GARDI? XDDD).... Nichts neu.
Czuję się zobowiązana dodać, że historyk jest dość przystojny i ma nienaturalnie idealne brwi. Serio, albo je sobie maluje, albo ma wyregulowane bo to nie jest normalne. Przy okazji ta sama koleżanka pytała mnie czy słyszałam o Arschloch Syndrome - im lepiej ktoś wygląda, tym większym okazuje się być dupkiem. W ogóle dziwny jest ten koleś, ma nienormalnie chude nogi i jakiś taki przygarbiony... (tak, gapiłam się na niego całą lekcję i uważnie testowałam jego dupkowatość).
Obiad zjadłam z Aless. Gadałyśmy sobie o szkole i o festiwalach i w zasadzie o wszystkim - dowiedziałam się że też oglądała anime i uwielbia filmy Miyazakiego (tak jak Vincent). 
Żarełko na dziś (koleżanki dziwnie na mnie patrzą...)

Przed historią Amélie spytała mnie czy idę z nią, Robin i Alessią do domu tej ostatniej żeby upiec tort urodzinowy dla Leny. Nie mogłam przegapić takiej okazji, czo nie?
Poszłyśmy do sklepu po składniki. Do sklepu tzn do Coop. A Coop, moi drodzy czytelnicy, to jest sklep gdzie można kupić wszystko. Wszystko. Od ubrań po kolorowe, już ugotowane jajka które można zabrać na piknik. Znalazłam z Amélie zestaw do robienia sushi (przygotowuję małe sushi party - wypytuję kto lubi sushi [więcej osób niż się spodziewałam] i szukam sklepów ze składnikami). Chciałam go kupić od razu, ale Amélie powiedziała że mogę to zrobić później, i wtedy się złożymy razem. Awww.
Anyway, pojechałyśmy do domu Alessy i zrobiłyśmy jakiś gotowy tort od dr Oetkera :"D Dom Alessy jest bardzo nowoczesny i, według polskich standardów, BOGATY. Piszę z perspektywy cebulaka - jej dom jest naprawdę bogaty. Nie muszę chyba dodawać że nosi Nike i Vansy i ma iPhone'a. Potem trochę pograłam z Amélie w ping-ponga i pojechałyśmy z powrotem.
W międzyczasie sobie rozmawiałyśmy o kulturze itd. i dowiedziałam się że w Szwajcarii dużo nastolatków pali marihunaen którą chcą zalegizować (ale pani, na co to? komu to potrzebne?). Pozdro dla kumatych.
Bum! W autobusie pan kierowca mówił przez mikrofon że są problemy na drodze i dupa. Wysiadłam z Robin na Bellvue, szybko przesiadłam w jakiś tramwaj z dupy, podjechałam jeden przystanek i wysiadłam. Musiałam przejść dwa przystanki bo mój tramwaj numer 5 sobie nie przyjechał (z powodu owych problemów), więc do domu dotarłam troszeczkę później (miałam być o 18.30 a byłam bodaj o 18.45 GASP).
W domu była już Silja która ma dziś urodziny, FIL GLUK UND FIL ZEJGEN AŁF AL DAJNEM WEJGEN (pozdro dla kumatych.... Kasia&Gosia :D)! Dałam Silii jej prezent który przywiozłam z Polski - magnes i czekoladki produkowane w moim mieście (powiedziała że Szwajcarzy mogliby się od nas uczyć. to były dość drogie czekoladki).
Przy kolacji mieliśmy dość długą dyskusję nt. neutralności Szwajcarii. Bardzo starałam się wszystko zrozumieć, ale było ciężko. Wiecie że w Szwajcarii jest obowiązkowa służba militarna? A jak nie militarna to społeczna? Można sobie wybrać, czy to, czy to drugie, ale służba społeczna trwa dłużej. Plus jest taki, że pomaga w karierze. Dyskusja dość szybko zeszła na lżejsze tematy, aż w końcu opowiadaliśmy suchary o Etiopczykach. Kilka razy musieli mi tłumaczyć dowcip, ale nie dlatego, że nie zaczaiłam - po prostu nie zrozumiałam ani słowa XD.
I tak oto minął kolejny dzień, a ja lecę spać bo coś mi się w głowie kręci.
Tschau!
Pieróg

3 komentarze:

  1. Bosz. uwielbiam twoje wpisy. Miło by było jakby ci się udało więcej szczegółów opisać np. jak wygląda szwajcarska szkoła i jakie jest twoje pierwsze wrażenie o szwajcarach.
    Pozdrawiam
    Nieogar

    OdpowiedzUsuń
  2. Beszt blog Eu <3
    Nie spodziewałem się że będę go śledził z takim zaciekawieniem ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szwajcaria taka super!! A to dopiero kilka dni. Co bedzie potem! C: Pisz jak najwiecej I duzo zdjec prosimy!!

    OdpowiedzUsuń