czwartek, 11 września 2014

Imprezki w Lindenhof i gimbuszenie nad jeziorkiem czyli SPASS!

Sie-ma-neczko!! 8DD
Dziś poszłam sobie do szkoły na 8:50 (tak bardzo nie chodzenie na francuski) i w sumie przez pierwsze dwie godziny Wirtschaftu bardzo się nudzilam, bo dziewczyny miały prezentację (bardzo dobrą nota bene) i dwie godziny nawijały chyba o prawie karnym w Szwajcarii. Na przerwie skoczyłam z Franziską i Lucie do sklepiku po coś lekkiego do żarcia (wzięłam tylko jakiś jogurt i czipsy, w końcu lekcje były tylko do 12:15).
Jedna dziewczyna rozdawała ocenione testy ze słówek i dostałam 6, jupi c:
Potem to dopiero było ciekawie! Jak wiecie, tydzień temu miałam MEGANUDNE praktyki z fizyki. Dzisiaj mieliśmy praktyki z chemii, wdzialiśmy fartuchy i poszliśmy do laboratorium. Zadanie polegało na tym, żeby wymieszać KMnO⁴ z wodą, zagotować, ochłodzić, przefiltrować i zobaczyć, co zostało. A co zostało to znowu do wody i od nowa, trzy razy. Chodzilo o to, że za każdym razem ta substancja co zostałz po przefiltrowaniu była coraz jaśniejsza (łaaaaał). Pracowaliśmy parami przy czterech stanowiskach (klasa jest podzielona na dwie grupy). Ja byłam w parze z Lucie i to głównie ona odwalała całą robotę bo nie rozumiałam poleceń (ale za drugim razem już pomagałam trochę! ;w; ). W sumie dobrze nam poszło oprócz tego, że pierwsze podgrzewanie trochę nam się wymknęło spod kontroli i ciecz wykipiała XDDDD ale okej, nikt i nic nie ucierpiało, nic się nie stało c:


 Przemycony footage z laboratorium

 Wyniki doświadczenia 8)

Takie z nas chemiczki, joł! 8|

Po praktyce stałam sobie przed szkołą z Lucie i Franziską. Franzi poszła, a ja zostałam z Lucie (mądra decyzja; twoja postać podąża właściwą ścieżką). Paliła sobie papierosa pod szkołą (tuż koło pana z chemii XDDDD jebać zasady) i mnie nim poczętowała. W sumie nie palę ale pamiętacie pierwszą zasadę wymiany? Nie no, po prostu byłam ciekawa jak smakuje nie-kupiony papieros (zrobiła go sama, z bibułki, tytoniu i filtra). Ale powiem wam szczerze, że było niedobre i bardzo mocne i w ogóle bleh XD no cóż, yolo!
Lucie musiała czekać do 16 na koleżankę, więc stwierdziłyśmy ze zjemy razem obiad. Poszłyśmy sobie do Bellevue po kebsa i potem nad jezioro aby go sobie skonsumować w towarzystwie łabędzi (niedobry był ;_;).
Siedziałyśmy sobie nad jeziorkiem i gadałyśmy, aż nagle wypłynął temat takich jakby plecako-worków które chciałam sobie kupić i Lucie powiedziała, że w sumie możemy iść je obczaić do takiego jednego miejsca. I tak oto mam mój worek z takiego jakby zuryskiego MZK z numerem tramwaju którym jeżdżę do szkoły C: Lucie mówiła że to jest tak bardzo zuryskie, ze bardziej sie nie da XDDD w ogóle w tym sklepie (?) były magnesy z numerami tramwajów i ich modele. Czaicie taki sklep z akcesoriami MZK? XD
Worko-plecak (feat. ukulele)

Znajdowałyśmy się na tej słynnej Bahnhofstrasse (wow). Skoczyłyśmy do Coopa, Lucie kupiła ciasto i ozdóbki na musical. A właśnie, musical! Z tego co zrozumiałam u mnie w szkole graja musical i Lucie sprzedaje bilety. Do tego przygotowuje poczęstunek dla gości, stąd ciasto. Ja tradycyjnie wzięłam bio krakersy (kocham je, są w miarę tanie i PRZEPYSZNE).
Z Coopa skierowałyśmy się do parku Lindenhof gdzie oglądałyśmy widok na miasto i zabrałyśmy się za ozdabianie tortu! Była przednia zabawa, a przechodnie bardzo dziwnie się na nas patrzyli XD' zasadniczo ciągle żarłyśmy lukier i ozdoby i chyba trochę przedawkowałyśmy cukier. No i wokół nas było pełno tych słodkich pyćków do zdobienia tortu, troszkę nabrudziłyśmy c:
"Omg, like, fucking, like, cupcake party!"

 Gotowe ciastooo! *fanfary*


 Widok z parku 8)

 W Coopie pani robiła babeczki na degustację, były przepyszne!

Z parku było widać jezioro i statek który po nim płynął i Lucie przypomniała mi, że skoro mam taką kartę do jazdy tramwajem, to mogę też płynąć statkiem. No to poszłyśmy nad jezioro bo czemu nie? 8) (w międzyczasie telefon mi umarł i robiłam zdjęcia starym. R.i.p. dobra jakość zdjęć).
Czekając na statek Lucie prawie wrzuciła buta do wody i pan nie chciał jej wpuścić na statek bo była boso bo moczyła stópki w wodzie ;_; no ale jak już je ubrała to było okej.
Statkiem wróciłyśmy do Buerkliplatz i poszłyśmy do Bellevue po piwo. Usiadłyśmy (znowu) nad brzegiem jeziora, pośród kaczek i łabądków, i wkrótce się rozstałyśmy, bo dochodziła 16. Powiem wam że naprawdę super się z nią bawiłam, to taka wyluzowana laska, nawet nie zauważyłam jak minął ten czas. Pełny czil c:

Jutro, jak wiecie, mamy LG-Tag. Ktoś z góry zapisał mnie na wykłady numer 7 i 8 (wiem tylko że 8 to warsztaty o pracy hotelu, są po południu, Lucie na nie idzie i dostaniemy darmowe żarło C:). O 8 muszę być na auli więc nie mogę spać do 9 jak zwykle w piątki ;_;
A w poniedziałek jest Sechselauten i mamy wolne! Do tego w mieście otwierają na ten czas wesołe miasteczko, z pewnością pójdziemy je obczaić :D
Na weekend przyjeżdża do nas Gastvater Vincenta (tzn jest "ojciec" z czasu pobytu w Kanadzie) i jedziemy do Lucerny! Do tego Mariev przygotowuje jakieś typowe szwajcarakie dania. Jej!
Szwajcarski Deichmann! :O



A gdy wróciłam do domu, czekał na mnie prezent od Mariev!

Rozmawialiśmy kiedyś nt. jaka książka byłaby dla mnie najłatwiejsza do przeczytania.  Uznaliśmy, że Mały Książe, ale nie mieliśmy tego w domu.
No i mam! <3 
Łał, co za dzień. Troszkę się zmęczyłam tym chodzeniem XD'
Strasznie mnie ciekawi ten LG-Tag! Już nie mogę się doczekać C:
Bis bald!
Pieróg

4 komentarze:

  1. Łaaa, mam właśnie w domu Der Kleine Prinz i też próbuję czytać^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Now you attend the dark side, tum tum tum

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam jest tak pięknie
    Pozdrawiam
    Nieogar

    OdpowiedzUsuń
  4. Czad Mały Książe po niemiecku (szwajcarsku(?)) <3 Ta książka jest taka super <3

    OdpowiedzUsuń