środa, 10 września 2014

Jabłkowa masakra i granie w wisielca na gegrze czyli piwo to moje paliwo. 8|

Witajcie!
Dzisiaj był dobry dzień. Chyba pomału przyzwyczajam się do szwajcarskiego stylu życia :3.
Na wolnej lekcji siedziałam w bilibotece razem z Veronique, Rachel i Alice. One sobie robiły projekt na Wirtschaft, a ja przeglądałam książki o komiksach (znowu. to jest silniejsze ode mnie).
Ten mi się bardzo spodobał.

Na fizyce pan demonstrował, o co chodzi w ciśnieniu i jak ono działa (np dawał butelkę wypełnioną wodą do szklanki (też z wodą) otworem do dołu i, co za niespodzianka, nie wylała się!). W sumie nic ciekawego. Na początku lekcji poczęstowałam Alice Kopiko (najwyraźniej nie mają tego w Szwajcarii) i bardzo jej smakowało (w sumie dobry plan - przekupię wszystkich kawowymi cukierkami. wszyscy lubią kawowe cukierki).
Przerwę obiadową spędzilam z Janine, Michelle i jeszcze kimś (whatshername) i poszłyśmy do Coopa (cieszyłam się jak dziecko, uwielbiam te ich gotowe zestawy obiadowe). Zeżarłam dwa onigiri i calzone z szynką, NIE ŻAŁUJĘ.
Dziewczyny twierdzą, że rivella jest TAK BARDZO SZWAJCARSKA że w hierarchii szwajcarskości stoi na rówini z serem i czekoladą.

Na geografii było tak nudno, że zaczęłyśmy z Vero grać w kółko i krzyżyk, a potem w wisielca.
Hasło pierwsze: langweilig (nudno)
Hasło drugie: bescheuert (popieprzone)
Hasło trzecie: ich will Ferien (chcę wakacje)
Hasło czwarte: Geschichtslehrer ist ein Arschloch (myślę że wiecie, o co chodzi 8))

Gdy wróciłam do domu Stephan zapytał mnie, czy chcę porobić coś fajnego. Pierwsza zasada wymiany: nigdy nie odmawiaj gdy ci coś proponują. No i w ten sposób wkopałam się w pracę w ogrodzie. Najpierw zrywałam jabłka z drzewa za pomocą chwytaka na końcu kija (sprytne urządzenie), a potem dostałam rękawiczki i zbierałam jabłka z ziemi (zgnite mniej lub bardziej) do koszyka. Żeby robaczki się za nadto nie rozhulały. Przy okazji prawie zostałam zabita przez spadające jabłka, jeszcze dostałam kijem od Stephana. Potem tylko wystarczyło, że słyszałam szelest i już zasłaniałam głowę rękami ;__; Za którymś razem obok mnie spadł ten kij razem z deszczem jabłek i Stephan stwierdził, że wiodę niebezpieczny żywot (OF COURSE).
Ślimaczek 8)

Gdy już się uwinęliśmy z robotą, do domu przyszedł Vincent a Mariev przywitała nas z okna. Stephan zaczął narzekać że zawsze tak jest że gdy robota jest skończona to nagle wszyscy się chcą witać i wracają do domu (coś w tym jest). Moja ciężka praca została wynagrodzona piwem (warto było).
Fajrant 8|

Potem pomagałam Stephanowi robić zupę rybną (z łososiem, mniam) i jak zwykle długo siedzieliśmy przy stole i sobie rozmawialiśmy. C:

Najlepszy moment: Stephan, pokazując mi ogromny nóż, powiedział, że jest takie powiedzonko mówiące "wielki nóż, wielki kucharz". Ja na to, że znam inne powiedzonko, że faceci z dużymi nożami mają małego (kojarzycie ten moment z Sands of Time?), i zaczęłam się strasznie śmiać (na szczęście powiedział że lubi takie żarciki, jeszcze u nich trochę pomieszkam XD).

Zupełnie znikąd wypłynął temat przekleństw (zaczęło się od tego że Stephan powiedział kompletnie z dupy "vaffanculo" i dostałam ataku śmiechu) i nawet powiedzieli mi jakieś brzydkie słowo po schweizer deutsch, ale już nie pamiętam. Ale za to wiem co to znaczy puta madre XDDD.
Potem przyszła Silja i przyniosła arbuza wyhodowanego w ogrodzie (był taki śmieszny, malutki jak piłeczka) i znowu piliśmy piwo. Do tego z pasją przyglądałam się, jak Silja robi papierosy (naprawdę mnie to fascynuje).
Czekoladki, które sprzedają jakieś skautki. Może nie wygląda, ale było naprawdę pyszne 8D
W piątek mamy tzw. LG Tag i nie mamy lekcji. Chodzi w tym o to, że do szkoły przychodzą przedstawiciele różnych zawodów i, z tego co zrozumiałam, opowiadają co i jak. Takie coś odbywa się parę razy w roku. Rano mam wykłady .... w sumie nie wiem z czego, a po południu z pracy w hotelu (spoko, tylko pewnie nic nie będę rozumiała).
A w ogóle to nareszcie czaję różnicę między "etwas" a "irgendetwas". Dzięki Vero.
Tablet zaraz wyzionie ducha więc się zwijam XDD jutro mam 4 lekcje i wolne popołudnie, chyba pospaceruję po okolicy szukając monopolowego.

Miłej nocy i do jutra c:
Pieróg

1 komentarz: