środa, 17 września 2014

Zwiedzanie księgarni, klub literacki, kontrola biletów i kino

Wybaczcie, że tak długo nie pisałam ;_; Wolałam raczej skumulować wydarzenia i je opisać w jednej notce niż pisać codziennie ale krótko D:

No więc w poniedziałek było Knabenschiessen więc mieliśmy wolne. To taki jakby festyn gdzie jest lunapark i się strzela, wynika to z jakiejśtam tradycji, blabla. Niestety nie miałam z kim tam pójść bo Lucie się rozchorowała a Alice za późno mi odpisała na smsa ;_;
Żeby więc nie stracić dnia postanowiłam wybrać się do Orell Fuessli (ogromnej księgarni) na Bahnhofstrasse. Oczywiście uciekł mi tramwaj, ale że pogoda była śliczna to przeszłam się na sąsiedni przystanek i tam wsiadłam w tramwaj.
Spędziłam w tej księgarni prawie godzinę, krążąc po niej i zaglądając do każdego działu. Przy okazji znalazłam moją ukochaną mangę (którą natychmiast ucapiłam i nie puszczałam aż do kasy), przejrzałam książkę o hipsterach, o Pusheen, i kupiłam książeczkę do rysowania taką z jakby "wspomagaczami kreatywności", jakimiś wzorkami do których można coś dorysować itd.





.......teraz jak o tym piszę....... Nastolatka zamiast iść na festyn (KIJ ŻE NIE MIAŁA Z KIM) to spędziła popołudnie w księgarni. Hmmmmmm...
We wtorek w szkole nie działo się prawie nic ciekawego oprócz tego że nie było biologii i spędziłam godzinę z Lucie i Franziską i było bardzo zabawnie XDDD poszłyśmy do takiego zakątka w zieleni, tam znalazłyśmy książkę o tytule "Zakazana książka" (nie wiem o czym była XDDD) i się wygłupiałyśmy. Założyłyśmy na szybko klub literacki, owinęłyśmy się jednym szalikiem i czytałyśmy fragmenty, słuchałyśmy muzyki, Lucie demonstrowała mi że ona coś jednak potrafi z tej capoeiry... Faaajnie było :3


Popołudnie szybko mi zleciało, a wieczorem poszliśmy do kinaaa! My tzn. ja, Vincent i Silja, a wieczorem tzn. na godzinę 20:45. Poszliśmy na ostatni film Miyazakiego (zapowiedział wszak ze odchodzi na emeryturę) o nazwie "The Wind Rises".... Powiem wam, że wspaniale było oglądać anime na w kinie, i to nie byle jakie, tylko dzieło Miyazakiego...! Film strasznie mi się podobał i nawet fakt że nie wszystko rozumiałam (napisy były oczywiście po niemiecku) nie psuł mi przyjemności oglądania.
Z kina wyszliśmy o 23:15, ups XD

Dzisiaj spędziłam przerwę obiadową z naszym klubem literackim. Franziska chciała mi nadać jakis pseudonim i próbowała jakoś przerobić moje imię... Stanęło chyba na Martuschia (bo nie umiała wymówić Martusia) ale średnio mi się to podoba... XDDD

Całą gegrę się opieprzałam (ha! jak na każdej lekcji tutaj!) bo pracowaliśmy z komputerami i KOMPLETNIE nie miałam co robić. Za to zrobiłam panu z gegry parę zdjęć z ukrycia, ehehe.
Wracając tramwajem prawie dostałam zawału jak zajechaliśmy na Bahnhof Enge (tam, gdzie się przesiadam w tramwaj numer siedem). Caaaały przystanek był zastawiony policjantami! Rozsądek podpowiadał mi, że to tylko kontrola biletów, ale i tak byłam przerażona jak wysiadałam a jakiś pan powiadomił mnie, że jest kontrola i dawaj panna bilet. Oczywiście wszystko miałam, pokazałam mu i zwiewałam byle dalej od niego (na drugą stronę ulicy na przystanek).
Każdy by się bał jakby coś takiego widział ;_;

A w domu zastałam Silję i jej kolegę którzy robili sok jabłkowy z owoców, które zebraliśmy.
Sprytne urządzenie

A potem sobie robiłam zadanka z chemii (co by nie było że mi tu za dobrze XDDD) i oto jestem! 
...wypadałoby naładować porządnie tego tableta, ehh
Enyłej, połowa tygodnia za nami, jeszcze dwa dni i weekend, jutro przenudne praktyki z fizyki, tablet ma 11% baterii, amen.
Tako żegnam was ja
Pieróg >3

1 komentarz:

  1. Podoba mi się pomysł owinięcia książki szalikiem że niby członek klubu literackiego :D

    OdpowiedzUsuń